środa, 2 grudnia 2009

Cieszyć się czy płakać???


Jest już oficjalna data! O ile nie nastąpi jakiś nieprzewidziany kataklizm, tudzież inna plaga 12 grudnia zmieniamy adres! Hurrra!!! Hurrra? - pyta moje alter ego? No właśnie... Zostało 10 dni, a my kompletnie w rozsypce - nic nie spakowane, nic nie przygotowane, nic a nic. A i pogoda nie zachęca do jakichwolwiek działań; człowiek najchętniej z wyrka by nie wychodził, no może tylko żeby sobie zrobić kubek gorącej czekolady, i spowrotem SIUP do łożeczka. No cóż, nie tym razem - uroczyście oświadczam, że zabieram się za pakowanie... jutro. A dzisiaj jeszcze pogapię się na deszcz :)




Po zakończeniu gapienia się na deszcz, postanowiłam pogapić się jeszcze na kilka ulubionych blogów. Matko moja droga, jak tam wszędzie pięknie i świątecznie! A u mnie jesienne zdjęcie na banerku, i zero świątecznych ozdób w domu. Mam jednak nadzieję, że ozdoby pojawią się już w nowym domu, o ile w gorączce przeprowadzkowo-świątecznej uda mi się je odnaleść w gąszczu pudeł, pudełek, pudełeczek, worów, koszy, koszyczków itp. (czytaj: o ile zdążę się rozpakować). A swoją drogą, co za palant wymyślił przeprowadzkę tuż przed świętami???? Że niby ja?? I czyż to wprost nie cudowne, że tak tryskam optymizmem? Hihihi...


2 komentarze:

  1. nic się skarbeńku nie martw, nie samymi ozdobami człowiek się cieszy podczas świąt :) buziaki i czekam na dalszy ciąg wydarzeń

    OdpowiedzUsuń
  2. nie ma co plakac nastepne swieta beda juz w zaciszu domowym :)

    OdpowiedzUsuń